Dlaczego piszę...

Nosce te ipsum! Poznaj samego siebie!

Wszelkie nasze doświadczenia świata są w końcu formami naszego oswajania się ze światem.

Hans-Georg Gadamer [1]

Pisanie ma w sobie coś z ekshibicjonizmu, gdyż dzieląc się z innymi swoimi przemyśleniami obnażamy się i wystawiamy na ciosy. Każdy, kto zdecyduje się wyjść z cienia milczenia i zabrać głos, musi liczyć się z tym, że inni będą go bacznie obserwować, łapać za słowa i tropić potknięcia.

Dlaczego zatem postanowiłam wymienić złoto milczenia na srebro mowy? Dlaczego staję naga wobec świata i rzucam przed siebie kłębek splątanych myśli, wystawiając się na kpiny, pogardę i szyderstwa oraz prowokując do oskarżeń o dyletantyzm, ignorancję, egzaltację i megalomanię? Czy szukam poklasku i uznania, by za wszelką cenę zaistnieć oraz uciec przed samotnością, która drąży każdego człowieka, a może chcę tylko błysnąć swoją rzekomo wyjątkową wrażliwością, wynosząc się tym samym ponad szary tłum zabieganych zjadaczy chleba, dla których sztuka jest rajskim ptakiem, mitycznym jednorożcem i fanaberią?

Nic z tych rzeczy. Sztuka jest po prostu dla mnie jednym ze sposobów poznawania świata i siebie, jest błądzeniem w labiryncie sensów, jest podążaniem za wewnętrznym głosem, który każe odważnie iść w nieprzeniknioną ciemność Nieznanego i pomimo upadków nie ustawać. Odkrywane przeze mnie prawdy nie są uniwersalne i niepodważalne, ale są prawdziwe i ważne dla mnie, bo je odkryłam, bo pozwoliły mi lepiej zrozumieć siebie i otaczającą mnie rzeczywistość. Zapisując swoje wrażenia i przemyślenia staram się dotrzeć do źródła znaczeń (do pierwotnego sensu), usiłuję zatem, jak ujął to obrazowo jeden z dwudziestowiecznych malarzy, pochwycić i "pokazać prawdę zaskoczoną w głębi studni" [2]. Zapewne szukam czegoś, co nie istnieje, co jest – zdaniem niektórych – taką samą iluzją (martwą ideą) jak Dobro, Miłość, Przyjaźń. Nie mogę jednak zrezygnować z tych poszukiwań, gdyż nadają życiu sens, gdyż sprawiają, że idę śmiało przed siebie, chociaż wokół panuje mrok a szlak rozwidlił się na kręte ścieżki relatywizmu i otaczają mnie zewsząd ludzie, ale nie ma przy mnie ani jednego Człowieka i nie ma też Boga. Wciąż idę... Upadam i podnoszę się, ale idę, bo wiara w absolutne Dobro, Miłość i Przyjaźń jest silniejsza od zwątpienia. Nie można żyć, gdy się już w nic nie wierzy, gdy ma się w sercu tylko pustkę.

Wobec dzieła sztuki zawsze stajemy w prawdzie, bez masek. Dzieło sztuki jest lustrem dla naszej duszy – krzywym zwierciadłem, które skupia w sobie i wyolbrzymia wszystkie nasze tęsknoty i lęki. Nie każdy ma odwagę spoglądać w bezdenną czeluść swojego "ja". Nie każdy potrafi przełknąć gorzką prawdę o sobie. Czy dlatego sztuka wielu przeraża? Czy dlatego wzdragają się przed przekroczeniem granicy, która oddziela realne od wyobrażonego, jawę od snu, świadomość od nieświadomości?

Ludzie ważą słowa, a Ja za pomocą słów sonduję rzeczywistość. Przypominam ślepca, który wyciąga przed siebie laskę i próbuje wybadać nieznany grunt zanim postawi na nim stopę. Pisanie czasem jest jak stąpanie po szkle, bo zagłębianie się w siebie boli. Niektórzy twierdzą, że słowa są tylko pustymi znakami – zasłonami dla myśli. Mowa jednak jest nierozerwalnie związana z człowiekiem. Wypowiedziane słowo żyje i wędruje przez świat, niosąc na sobie piętno tego, który je wypowiedział. Jakie są słowa, które wypowiadamy? Świecą Prawdą, czy połyskują Fałszem? Promieniują serdecznością i życzliwością, czy też całe przeżarte są rdzą kłamstwa, pokryte śluzem obłudy i lukrem błazeńskiej ogłady? Jestem w słowach, które wypowiadam, a może tylko ukrywam się za słowami? Kim jestem?

NOSCE TE IPSUM! Poznaj samego siebie! Te słowa przyświecają mi podczas moich wędrówek przez Krainę Sztuki...

© Joanna Turek

[1] H.- G. Gadamer, Rozum, słowo, dzieje, Warszawa 2000, s.151.
[2] Autorem przytoczonych słów jest Pablo Picasso. Cytat pochodzi ze ścieżki dźwiękowej filmu "Le Mystère Picasso" (Tajemnica sztuki Picassa) w reżyserii Henri-Georgesa Clouzot.